Koniec odzyskiwania VAT od aut z kratką oraz nowy podatek!
iParts.pl dnia: 20.09.2009 W kategorii: Motonews'y
Zablokowanie możliwości odliczenia VAT od aut z kratką i paliwa do nich oraz rewolucja w podatkach od prywatnego użytku samochodów służbowych. W przyszłym roku rząd chce przykręcić śrubę przedsiębiorcom.
Boom na auta osobowe przerabiane na ciężarówki najprawdopodobniej skończy się, nim naprawdę się zaczął. Rząd chce poważnie ograniczyć korzyści wynikające z ich kupna.
Od 1 stycznia 2010 r. przy zakupie samochodów z kratką, podobnie jak innych o masie do 3,5 tony, przedsiębiorca będzie mógł odliczyć tylko 60 proc. zawartego w cenie podatku VAT, nie więcej jednak niż 6 tys. zł. Ponadto VAT-u od paliwa do nich w ogóle nie będzie można odzyskać. Wyjątek spośród aut o dopuszczalnej masie całkowitej poniżej 3,5 tony mają stanowić pikapy, samochody z jednym rzędem siedzeń i busy mogące przewieźć 10 osób łącznie z kierowcą. Zmiany nie obejmą samochodów o DMC większej niż 3,5 tony.
Licząc na Brukselę
Nowe przepisy oznaczają powrót do stanu sprzed grudniowego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który przywrócił prawo do odliczenia VAT od samochodów z kratką, tych, które spełniają wymogi tzw. wzoru Lisaka i paliwa do nich. Polski rząd nie może zignorować orzeczenia ETS, ale ograniczenia w odpisywaniu VAT – będące zaprzeczeniem tego wyroku – i tak są możliwie do wprowadzenia.
Unijna dyrektywa ds. VAT pozwala bowiem na czasowe zawieszenie prawa do niektórych odliczeń podatku od towarów i usług na czas dekoniunktury gospodarczej. Rząd chce skorzystać z tej możliwości, powołując się na kryzys i trudną sytuację budżetu.
– Biorąc pod uwagę te okoliczności, można spodziewać się, że ograniczenia w odliczeniu podatku VAT od samochodów firmowych i paliwa wejdą w życie – ocenia Bartosz Bogdański, doradca podatkowy z kancelarii MDDP.
Pomysły polskiego rządu mogą się jednak nie spodobać władzom tych państw Unii, w których wprowadzono dopłaty do zakupu nowych aut. W Niemczech, Francji czy na Słowacji zrobiono to, by wspierać europejskie koncerny samochodowe.
– Tymczasem Polska nie dość, że nie robi nic w tej sprawie, to jeszcze chce kosztem przemysłu motoryzacyjnego podreperować swój budżet – podkreśla Zbigniew Liptak, doradca podatkowy w kancelarii Baker & McKenzie. Zastrzega jednak: – To są kwestie polityczne. Trudno więc przewidzieć, czym to się skończy.
Co ważne, ograniczenia w odliczaniu VAT mogą być wprowadzone tylko na określony czas. Polskie władze chcą, by obowiązywały one do końca 2012 r. Nie jest wykluczone, że będą utrzymane w mocy dłużej, ponieważ kryteria oceny stanu gospodarki są dość płynne.
Przedsiębiorcy czekają
Prawnicy nie mają wątpliwości – mimo że stawki VAT pozostaną bez zmian, nowe przepisy są podwyżką podatków, bo skala odliczeń będzie mniejsza. Wpływy do budżetu, według szacunków Ministerstwa Finansów, wzrosną nawet o 1,3 mld zł rocznie.
Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, przekonuje, że tych pieniędzy będzie mniej, bo przedsiębiorcy po prostu przestaną kupować nowe samochody. Krytykuje też proponowane przez rząd ograniczenia.
– Nie chodzi tylko o interes branży motoryzacyjnej, ale wszystkich polskich firm, którym po raz kolejny utrudnia się działalność – podkreśla Drzewiecki.
Przedsiębiorcy na razie dość ostrożnie podchodzą do zakupu aut z kratką. W pierwszym półroczu na 58 tys. samochodów osobowych kupionych przez firmy, tylko 6,2 tys. stanowiły te z homologacją ciężarową. Wielu właścicieli firm i fleet managerów wstrzymywało się z zakupem, licząc, że rząd wprowadzi pełne odliczenie VAT od wszystkich aut firmowych.
– Na taką możliwość zwrócił mi uwagę doradca leasingowy. Jeszcze dwa miesiące temu wydawało się to realne – stwierdza Bartłomiej Wiśniewski, administrator floty w British American Tobacco. Przypomina też, że duże firmy planują wydatki na samochody z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, on dla przykładu układ budżet floty raz na dwa lata. Tymczasem pierwsze samochody z kratką pojawiły się na rynku w marcu.
Jedną z firm, w których zdecydowano się na zakup aut z homologacją ciężarową, jest Carlsberg Polska. Powiększyła ona swoją flotę o Ople Combo z dwoma rzędami siedzeń i kratką, ma ich już ponad 300. Michał Soćko, menedżer ds. floty w Carlsbergu, podkreśla, że zakup się opłacił, nawet jeśli za kilka miesięcy prawo do odliczenia VAT zniknie.
– Na razie można odpisywać podatek zawarty w cenie tych aut i paliwie do nich. To rekompensuje wyższe koszty zakupu związane z montażem kratki – wyjaśnia Soćko.
Mały zysk z kratki
Trudno się jednak spodziewać, że właściciele firm rzucą się do salonów, by zdążyć z zakupem samochodów z kratką przed zmianą prawa. W przypadku tańszych i bardziej popularnych aut może się to okazać nieopłacalne.
Bartłomiej Wiśniewski pokazuje to na przykładzie samochodów, jakimi zazwyczaj jeżdżą przedstawiciele handlowi. Ich średnia cena to 50 tys. zł. Jeśli mają kratkę, przy ich zakupie można odliczyć 11 tys. zł VAT. Ale w przyszłym roku będzie to 6 tys. zł. Co więcej, auta z homologacją ciężarową są droższe o 2–3 tys. zł od swoich osobowych odpowiedników. Zazwyczaj jednak mogą przewozić mniejszą liczbę osób, np. cztery zamiast pięciu, a przestrzeń bagażowa jest ograniczona.
– To sprawia, że samochód z kratką trudniej jest później sprzedać, a koszt jej demontażu to kolejnych kilka tysięcy złotych – wylicza administrator floty w British American Tobacco.
Oszczędności na VAT od paliwa też nie są duże. Auto przedstawiciela handlowego spala go za ok. 1200 zł miesięcznie. Odpisy podatkowe za czas pozostały końca roku zamkną się w podobnej kwocie. Poza tym na nowe samochody trzeba czekać – na te bardziej popularne nawet ponad trzy miesiące.
Zakup aut z kratką najbardziej opłaca się przy wymianie dużej floty albo nabyciu drogiego samochodu, od którego ceny można odliczyć kilkadziesiąt tysięcy złotych podatku. Oczywiście przy założeniu, że rząd zrealizuje swoje plany.
Liczenie na to, że stanie się inaczej, wiąże się z ryzykiem, podobnie jak wzięcie dziś w leasing samochodu z kratką. Nie wiadomo bowiem, czy VAT zawarty w ratach leasingowych będzie można w całości odliczać także po 1 stycznia 2010 r.
– Prawa nabyte powinny zostać zachowane, ale dopóki nie poznamy projektu ustawy, nie można tego potwierdzić – tłumaczy Zbigniew Liptak z Baker & McKenzie.
Sytuacji nie zmieni też korzystny dla przedsiębiorców wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie odliczeń VAT od aut firmowych i paliwa do nich. Nawet jeśli sędziowie uznają, że to prawo obejmuje wszystkie samochody wykorzystywane w działalności gospodarczej, proponowane przez rząd ograniczenia pozostaną w mocy.
– Przedsiębiorcy będą mogli się wtedy starać o zwrot VAT zapłaconego przy zakupie aut osobowych i paliwa w latach 2005–2009, gdyż nowe prawo nie może działać wstecz – mówi Bartosz Bogdański z MDDP. – Rząd będzie musiał uwzględnić też wyrok NSA przy konstruowaniu nowych przepisów, które wejdą w życie, gdy przestaną obowiązywać czasowe ograniczenia w odliczaniu VAT.
Orzeczenia NSA można się spodziewać w drugiej połowie przyszłego roku.
Zmuszeni do płacenia
Kontrowersje – choć mniejsze niż w przypadku VAT – wzbudzają też planowane zmiany w opodatkowaniu prywatnego użytku aut służbowych. Od 1 stycznia 2010 r. każdemu pracownikowi, który wykorzystuje samochodów firmowy do własnych potrzeb, do miesięcznych przychodów będzie dopisywane 0,5 proc. wartości auta. Chyba, że używa go tylko przez kilka dni w miesiącu – wtedy podatek będzie proporcjonalnie zmniejszony. Jeśli pracodawca nie wskaże pracownika, który korzysta z danego samochodu, a auto będzie używane do celów prywatnych, 1 proc. wartości tego pojazdu powiększy miesięczny przychód firmy.
Podatek będzie naliczany co miesiąc od wartości początkowej samochodu pomniejszonej o amortyzację, a w przypadku aut wynajętych czy leasingowanych o ich wartość z dnia podpisania umowy. Nowe prawo nie obejmie osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą.
Prostsze przepisy sprawią co prawda, że trudniej będzie uniknąć płacenia daniny od prywatnego użytku. Ale w wielu firmach, szczególnie tych dużych, pracownikom jeżdżącym samochodami już teraz potrąca się ryczałt z pensji. Z punktu widzenia tych osób niewiele się zmieni, bo nowy podatek raczej nie będzie większy. Wzrosną za to koszty obsługi floty, które ponosi firma. Nie będą już pomniejszone o ryczałty, a do tego nowy podatek w praktyce obejmie też wszystkie samochody, które nie są przypisane do żadnego z pracowników.
– Aby uniknąć płacenia podatku, przedsiębiorca będzie zapewne mógł zadeklarować, że te auta nie są wykorzystywane do celów prywatnych, ale wtedy narazi się na kontrolę ze strony fiskusa – podkreśla Bartosz Bogdański. Większość właścicieli firm raczej się na to nie zdecyduje, ponieważ udowodnić, że samochód osobowy jest używany tylko na potrzeby firmy, będzie bardzo trudno.
– To niemal niemożliwe – mówi Bartłomiej Wiśniewski. Dlatego jemu i innym fleet managerom nie do końca podobają się proponowane przepisy. Doceniają ich prostotę, ale krytykują je, bo zmuszają firmy do płacenia podatku za każde auto. – Można by się na to zgodzić, ale w połączeniu z pełnym odliczeniem VAT od wszystkich samochodów – dodaje administrator floty w British American Tobaco.
Prezes Samaru ,Wojciech Drzewiecki, jest podobnego zdania: – To podwójne opodatkowanie. Przedstawiciele rządu nie potrafią zrozumieć, że dla przedsiębiorcy samochód jest takim samym narzędziem pracy, jak telefon czy komputer.
Źródło: Auto Firmowe