Problem zamarzniętego paliwa w zimie
agnieszka dnia: 24.01.2013 W kategorii: Eksploatacja aut na gwarancji i starszych
Niska temperatura w zimie może okazać się zabójcza dla naszego samochodu. Zamarzają nie tylko klamki i zamki w drzwiach lecz również wszelkiego rodzaju układy. Najbardziej narażeniu na tą przypadłość są niestety posiadacze dość popularnych w naszym kraju Diesli.
Najlepiej da się to zauważyć rano przy temperaturze -20’C, gdy wszyscy z osiedlowego parkingu zmagają się ze swoimi Dieslami. Jedni nieugięcie „kręcą” rozrusznikiem w nadziei odpalenia silnika, inni szukają pomysłu na ogrzanie samochodu, a pozostali rezygnowali i poszli skorzystać z dobrobytu komunikacji miejskiej. Pytanie brzmi, dlaczego tak się dzieje, że akurat Diesle nie chcą odpalić? Odpowiedzią jest zamarznięte paliwo, a dokładniej olej napędowy w baku.
Z oleju napędowego podczas niskich temperatur, wytrąca się parafina która jest bardzo niepożądana dla silnika samochodowego. Jej ilość jest zależna od jakości paliwa jakie zakupiliśmy. Jeżeli paliwo w naszym baku było kupione na pierwszej lepszej, niepewnej stacji, to możemy się spodziewać że jego jakość będzie na opłakanym poziomie. W takim paliwie zawartość parafiny podczas mrozu jest bardzo duża, co uniemożliwia sprawne działanie silnika.
Pragnę zaznaczyć, że sytuacje opisane powyżej nie są normalnymi sytuacjami, ponieważ podstawowe paliwo spełniające normę EN 590 (każde paliwo dieslowskie sprzedawane na polskich stacjach musi być z nią zgodne) przy -20°C ma obowiązek umożliwić nie tylko jazdę, ale dodatkowo uruchomienie zimnego silnika przy niskich temperaturach otoczenia.
Jak ustrzec się takiego przykrego zdarzenia? Na początek warto zapytać sprzedawcę jakie paliwo oferuje. Na większości dużych stacjach w Polsce oferowane są wzbogacone paliwa. Zapobiegają one wytrącaniu się parafiny i blokowania filtra powietrza. Jednak norma ta nie ma zazwyczaj odzwierciedlenia w każdych warunkach atmosferycznych, dlatego paliwo takie możemy ulepszyć na własną rękę.
Na rynku istnieje produkt nazywany „ulepszaczem do paliwa”. Można go nabyć na większości stacji w Polsce oraz hipermarketach. Środek ten to bardzo popularny depresator lub uszlachetniacz, którego zadaniem jest obniżenie temperatury, w której z oleju napędowego zostaje wytrącona parafina. Środki te usuwają również wodę oraz osad z układu paliwowego zwiększając jego sprawność i szanse na rozruch silnika w niskich temperaturach. Dodatek taki to kosz w granicach 20-35zł za 1 litr. Warto również zaznaczyć, że środki te pomogą jedynie w momencie gdy wlejemy je do ciepłego paliwa, tzn. zaraz po zatankowaniu.
Przestrzegamy również, że niektórzy producenci aut z silnikiem Diesla wyposażonych w filtr cząstek stałych, kategorycznie zabraniają dolewania do paliwa tego typu dodatków. Jest to zapewne ostrzeżenie przed możliwością niekorzystnego działania ulepszaczy, a wlewając go do baku, robimy to na własną odpowiedzialność.
To prawda, uszlachetniacz wbrew pozorom może czasem wiele pomóc. Zwłaszcza w zimie. Oczywiście zalezy jeszcze który konkretnie uszlchetniacz – ja np używam Ceramizatora i jestem zadowolony. Wszystko lepiej wtedy pracuje, a i zużycie paliwa trochę się zmniejsza.